Archive for 12 czerwca 2022

Ktoś mi wytłumaczy skąd wśród…

Ktoś mi wytłumaczy skąd wśród moich (niestety) znajomych trend „prowadzenia biznesu online”, „bycia świadomym”, MARKA OSOBISTA, MILIONY NA KONCIE. O co tu chodzi? Co to za scam? Wstawiają dużo relacji jak to świetnie im się nie pracuje na swoim, ale kurwa gdzie? W sensie co one robią oprócz mówienia, ze są niezależne i maja własny biznes, który buduje markę osobistą xD danych o tych firmach nie potrafię znaleźć, a same określają to tajemniczo „struktura”- akurat chyba to jedyne mądre słowo przyszło im na myśl przy tym zapewne scamie #praca #biznes #pieniadze #rozowepaski #logikarozowychpaskow #kiciochpyta

Jak mi się coraz częściej…

Jak mi się coraz częściej wyświetlają takie treści, to zastanawiam się kiedy naród zorientuje się, ile takich budek, a potem lokali upadło w ostatnim czasie z różnych powodów – głównie ekonomicznych. Polski wał, podatki, rosnące ceny półproduktów, jak i rosnące ceny transportu/paliwa, działanie na skraju opłacalności.

Kilka czynników, plus większy kapitał zagraniczny w postaci franczyzy gdzieś zwykle obok, może nie odprowadzający podatków w pełnym wymiarze, itd itp

Wydaje mi się, że to dopiero początek, koniec roku i wiosna 2023 zweryfikują przy tej inflacji i pomysłach rządzących działanie budek z hotdogami, czy wszystkich osiedlowych kebabów, oraz burgerowni. Kebab za +20zl, burger za +30zl, a często już „normalna cena” to +40/50zl w zależności od wielkości miasta i rzekomo użytego mięsa. Potem te wszystkie foodtrucki, czy jak kto woli żarciowozy, z frytkami 150g za +10zł, kto tam będzie kupował za chwilę? Wszystko to pierdyknie.

Głupie przemyślenia z rana, bo jakiś mini artykuł przeczytałem, plus wczoraj na posiadówce zamiast zrobić zrzutkę na pizzę, pani domu zrobiła ciasto i domowa pizzę (X4) podała na stół. Nikt nawet nie drążył dlaczego czegoś dla wygody nie zamawiamy. To początek powrotu do końcówki lat ’90.

Wyszedł wysryw, ale ostatnio o tym rozmawiałem w kołchozie i coraz więcej ludzi tak postępuje, a sami bogaci nie napędza sprzedaży tym mini biznesom.

https://www.pless.pl/wiadomosci/74191-foto-pani-basia-sprzedala-dzis-ostatnia-bulke-z-pieczarkami

#ekonomia #przemyslenia #bekazpisu #jedzenie #biznes

Widzę mam poważnych…

Widzę mam poważnych biznesmenów u mnie w mieście ( ͡° ͜ʖ ͡°)
też kiedyś chciałem taki biznes otworzyć, dla ludzi starszych…
typu:
Zapłać mi 30zł mam numer do Stworzyciela, zrobi dla Ciebie miejsce w niebie jak tylko do niego zadzwonię xDD
(foto nie własne) #medycyna #heheszki #spierdolenie #lekarz #cojapacze #biznes

ZŁOTE SPÓDNICZKI -…

ZŁOTE SPÓDNICZKI – SKANDYNAWSKIE PARYTETY W BIZNESIE

Norwegia, jako pierwszy kraj na świecie, przyjęła ustawę gwarantującą kobietom 40 proc. miejsc w radach nadzorczych spółek publicznych.

Przywódczynią rewolucji postępującej w gospodarce, nazwanej womenomics, jest 39-letnia Dunka Benja Stig Fagerland, mieszkująca w Oslo matka trójki dzieci. Fagerland, jako międzynarodowa guru ekonomii, twierdzi, że im więcej kobiet w gospodarce, tym większa szansa na wyjście z kryzysu. Kierowany przez nią projekt Female Future, który ma zwiększyć odsetek kobiet w decyzyjnych organach gospodarczych, będzie lansowany w ONZ.

Ojcem norweskiej rewolucji ekonomicznej jest jednak 55-letni Ansgar Gabrielsen, minister gospodarki w latach 2001–2004. W 2002 r. doszedł do wniosku (w wywiadzie dla największej norweskiej gazety „Verdens Gang”), że wszelkie akcje i naciski zmierzające do zwiększenia roli kobiet w gospodarce nie przynosiły rezultatów i przedstawił projekt ustawy zapewniający każdej płci co najmniej 40-proc. reprezentację w radach nadzorczych publicznych spółek akcyjnych; w 2002 r. kobiet w radach było tylko 6 proc. Mimo że Norwegia już wcześniej była modelowym krajem równouprawnienia ze zbliżoną liczbą kobiet i mężczyzn w gremiach politycznych i z 80 proc. kobiet pracujących zawodowo, propozycja Gabrielsena wywołała szok. Ingerencja państwa w działalność gospodarczą?!

Kobieta albo grzywna

Szok był tym większy, że Gabrielsen nie jest lewakiem zainfekowanym feminizmem. Przeciwnie – reprezentował wówczas w rządzie partię konserwatywną, która nazywa się w Norwegii po prostu Prawica. W dodatku jest członkiem Kościoła zielonoświątkowców, ściśle przestrzegającego nakazów biblijnych i stojącego w wielu sprawach na prawo od katolików. Gabrielsen nie kierował się wcale abstrakcyjnymi hasłami równouprawnienia, tylko doszedł do wniosku, że nieobecność kobiet na najwyższych szczeblach gospodarki nie sprzyja rozwojowi i pogarsza wyniki ekonomiczne przedsiębiorstw.

Ustawa Gabrielsena, pierwsza tego typu i dotychczas jedyna o takim zasięgu na świecie, spotkała się z największymi oporami w jego własnej partii, ale dzięki szerokiemu wsparciu została wkrótce przyjęta. Weszła jednak praktycznie w życie dopiero 1 stycznia 2008 r., od tej daty zaczęły bowiem obowiązywać sankcje przewidujące wysokie grzywny i nawet groźbę rozwiązania spółki, jeśli nie podporządkuje się regulacjom. Spółki akcyjne objęte ustawą mają już 43 proc. kobiet w radach nadzorczych, więc sankcje nie będą potrzebne. Trzeba tu wyjaśnić, że rady te nazywają się po norwesku zarządami (styre), chociaż nie mają kompetencji wykonawczych jak polskie zarządy spółek. Odpowiadają one właśnie polskim radom nadzorczym (i dlatego używamy tego terminu w odniesieniu do norweskiej ustawy). Władzę wykonawczą, podobnie jak w anglosaskim systemie spółek akcyjnych, ma natomiast rada dyrektorów (kierownictwo) z dyrektorem wykonawczym na czele.

Można powiedzieć: sukces, i tak się zresztą ocenia działanie ustawy. Ma ona jednak ograniczony na razie charakter i obejmuje około 450 tzw. publicznych spółek akcyjnych. Według norweskiego prawa handlowego są to – w przeciwieństwie do zwykłych spółek akcyjnych (jest ich blisko 200 tys.) – spółki, których przynajmniej część akcji jest dopuszczona do publicznego obrotu, nadzorowane i notowane na giełdzie i z kapitałem przekraczającym milion koron (około pół miliona złotych). Od tego roku ustawą objęte zostaną także spółki, których udziałowcem są organy samorządu terytorialnego.

Sukces osiągnięto dzięki dobremu przygotowaniu do wprowadzenia przepisów. Norweska Organizacja Pracodawców (NHO), od początku radykalnie przeciwna przymusowemu kwotowaniu (w Skandynawii nie używa się w tym kontekście słowa parytet), podjęła jednak akcję rekrutowania i kształcenia odpowiednich kandydatek. To właśnie NHO zainicjowała program Female Future i postawiła na jego czele Fagerland, która wyszkoliła kilkaset kobiet, a sama zdobyła sławę w międzynarodowych kręgach gospodarczych. Benja Fagerland mówi, że właściwie mogłaby nie pracować, tylko jeździć po świecie z wykładami propagującymi norweskie osiągnięcia, inkasując pięcio-, a nawet sześciocyfrowe kwoty za każdą prelekcję.

Pułapki kwot

Mimo to kobiet z kompetencjami do pracy w zarządach jest, jak się od początku obawiano, ciągle za mało. Niektóre spółki uciekły od obowiązującej ustawy, pozbywając się przymiotnika „publiczna”. Liczba spółek publicznych spadła w związku z tym z 600 do 450. Część zastosowała inne tricki, obniżając na przykład liczbę osób, a tym samym i kobiet, w zarządach. Pogoń za kobietami spowodowała, że sięgnięto także po rezerwy zagraniczne, głównie ze Skandynawii. Wytworzyła się nawet grupa kilkuset kobiet zasiadających zawodowo w radach nadzorczych. Rekordzistka ma na swoim koncie aż 30 różnych spółek. Prasa nazywa je złośliwie „złotymi spódniczkami”.

Toril Nag, szefowa norweskiego koncernu Fokus Bank, od początku przestrzegała przed podobnym obrotem spraw. Wypełnienie kwoty za wszelką cenę może obniżać jakość zarządów. A mężczyźni, wykorzystując tę słabość, będą i tak dominującą siłą – wyjaśnia Nag. Krytycy kwotowania obawiają się także zwiększenia wpływu polityków na decyzje biznesowe. Co będzie – pyta konserwatywna posłanka szwedzkiego parlamentu, profesor ekonomii i członkini zarządów wielu norweskich spółek, Anne-Marie Paalsson – jeśli i inne grupy w społeczeństwie poczują się zmarginalizowane w swym wpływie na gospodarkę?

Mimo krytycznych uwag Paalsson jest pozytywnie nastawiona do takiej metody wspierania aktywności ekonomicznej kobiet. Plusy przeważają. Więcej kobiet w zarządach generuje wyższe zyski – wykazują liczne skandynawskie badania. Instytut Ekonomiki Przedsiębiorstw w szwedzkiej Uppsali po analizie wyników kilkuset wielkich zakładów wykazał, że zyski są dwukrotnie wyższe tam, gdzie jest najwięcej kobiet w gremiach kierowniczych. Propagatorzy równouprawnienia powołują się na podobne wyniki oceny 2,5 tys. przedsiębiorstw w Danii, a także na amerykańskie badania prowadzone przez nowojorski Catalyst Institute.

Anna Carrfors Braakenhielm, szefowa specjalistycznego pisma „Passion for Business”, skierowanego do skandynawskich kobiet interesu, twierdzi, że zwiększenie ich roli w kierowaniu jest szczególnie potrzebne dzisiaj, w czasach nieprzezwyciężonego jeszcze kryzysu. Kobiety są, jej zdaniem, sprawniejsze w zarządzaniu w sytuacjach kryzysowych, potrafią lepiej liczyć i dostrzegać szanse, których nie widzą mężczyźni. Są lepiej wykształcone; na studiach jest więcej studentek niż studentów i w dodatku panie kończą uczelnie z lepszymi wynikami.

Nie wszystkim trafia to jednak do przekonania. Gdyby rzeczywiście było tak, że kobiety mają lepsze wyniki, to należałoby im przekazać całą władzę nad gospodarką, twierdzą krytycy. Ich zdaniem, przedsiębiorstwa osiągające wcześniej lepsze wyniki są także bardziej otwarte dla kobiet w organach zarządzających. Odwieczny spór: jajko czy kura? Wszyscy są jednak za zwiększeniem liczby kobiet na gospodarczych szczytach. Kwotowanie w radach nadzorczych nie spowodowało radykalnego postępu w awansie kobiet, a nawet go powstrzymało, trzeba było bowiem wypełnić kwoty. W organach wykonawczych, najważniejszych, kobiet jest nadal bardzo mało i nic się pod tym względem nie poprawia. I najgorsze jest to, że nikt nie wie, jak ten problem rozwiązać.

Tańsza płeć

Kobiety powinny się bardziej nastawić na osobistą karierę zawodową, zamiast zabiegać o atrakcyjne miejsca w radach nadzorczych. O awansie kobiet w gospodarce mogą przesądzać także inne czynniki – uważa Anniken Huitfeldt, do niedawna norweska minister ds. równouprawnienia, a od paru miesięcy minister kultury. Chociaż oczy świata zwrócone są na Norwegię, nikt nie dostrzega, że jeśli chodzi o segregację zawodową, to jest ona na jednym z ostatnich miejsc w Europie.

Pani minister chętnie wprowadziłaby system kwotowania liczby mężczyzn zatrudnionych w przedszkolach lub innych placówkach opiekuńczych. Do pewnych zawodów, nawet atrakcyjnych jak medycyna czy weterynaria, trzeba mężczyzn ciągnąć niemal na siłę. O równouprawnieniu zawodowym świadczy także realizacja hasła „równa płaca za równą pracę”. Mimo postępu zarobki kobiet w Skandynawii są nadal średnio o kilkanaście procent niższe niż mężczyzn, którzy pracują na tych samych stanowiskach.

Kwotowanie czy parytety mają ogromną siłę przyciągania, przyznaje Huitfeldt. Dlatego wiele krajów próbuje pójść w ślady Norwegii: Francja, Holandia, Hiszpania, Finlandia, Szwecja. Ale – jak tłumaczy była minister ds. równouprawnienia – dopóki nie rozwiąże się innych problemów równouprawnienia, nie pomoże kobietom godzić pracę z obowiązkami domowymi i wychowawczymi, ich awans zawodowy będzie wciąż utrudniony. Istnieją nadal trudne do przewalczenia przeszkody, choć właśnie kobiety skandynawskie osiągnęły pod tym względem więcej niż ich siostry w Europie.

#norwegia #europa #biznes #pracbaza #rozowepaski #niebieskiepaski #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #pieklokobiet #pieklomezczyzn #dyskryminacjamezczyzn #feminizm #bekazfeministek #bekazlewactwa #bekazprawakow

#hosting #webdev #biznes…

#hosting #webdev #biznes #oszukujo #afera
#nazwapl wystartowała z nową usługą hostingu Pay-Per-Use.
We wpisie tym:
https://www.wykop.pl/wpis/66027489/cloudhosting-pay-per-use-hosting-idealnie-dopasowa/ (wpis załączam jako obrazek)

Brzmi fajnie. Tym bardziej, że na ich stronie poświęconej usłudze mamy to co na obrazku w pierwszym komentarzu. Czyli:
0,10zł/h za:
pojemność bez limitu
transfer bez limitu
– moc obliczeniowa 16 vCPU (50 GHz)
– Pamięć RAM 16 GB.

Teraz wchodzimy w cennik usługi (dostępny wyłącznie przez link „cenniki” w stopce). A tam mamy to co w drugim komentarzu.

– Sama usługa (0,10zł/h = 74,4zł/msc)
– Użycie procesora 0,20 zł/h (zakładam, że za każde vCPU)
– Powierzchnia dyskowa 0,01 zł/10 GB/h
– Transfer danych 0,10 zł/GB
– Obsługa poczty wychodzącej 0,01 zł za 1 e-mail (sic!)

(gratulacje nazwa, jesteście pierwszym hostingiem albo nawet i na świecie, w którym płaci się za każdy wysłany e-mail).

Nigdy nie znalazłem regulaminu obliczenia użycia procesora czy pamięci RAM (nie ma w cenniku, więc jest darmowa?), więc przyjmę takie założenia:
– Sama usługa (0,10zł/h = 74,4zł/msc)
– Strona średnio wykorzystuje 2vcpu (0,40zł/h = 296,6zł/msc)
– Wykorzystuje 1000GB miesięcznie (100zł/msc)
– Wysyła 1000 maili miesięcznie (10zł/msc)
– Wykorzystuje 25GB powierzchni (0,25zł/h = 186zł/msc)

I tak oto mamy prawie 675zł miesięcznie, 8100zł rocznie za hosting. I to jeszcze bez RAMu, bo przegapili w cenniku. I to przy założeniu, że nie będą chcieli opłat za audyt RODO #pdk ( ͡° ͜ʖ ͡°)

pokaż spoiler Gdybyście mieli stacje benzynowe to oferowalibyście karty stałego klienta w cenie 200zł/msc i oferowali nielimitowane tankowania*.

pokaż spoiler *a w cenniku 8zł/litr ( ͡° ͜ʖ ͡°)

pokaż spoiler #nazwapl #hosting #cloudhosting #cloud #payperuse #serwer #serwery #server #servers #www #stronawww #stronywww #nielimitowanyhosting #cdn #contentdeliverynetwork #lxc #webdev