Archive for 31 maja 2020

jako wyborca Konfederacji,…

jako wyborca Konfederacji, gleboko gardze wyborcami tejze partii, ktorzy planuja sie zhanbic i glosowac w 2 turze na trzaskowskiego zamiast na dude. doprawdy, kregoslupem Konfy sa rigczowe poglady konserwatywne. ktos, kto chce glosowac na trzaskowskiego, ktorego poglady to antywartosci (bo lewactwo swiatopogladowe to kulturowe dno), nie powinien mienic sie wyborca Konfederacji. nie potrzebujemy 5 kolumny.

#takaprawda #biznes #konfederacja #bekazlewactwa #bekazpisu #ekonomia #nauka #gospodarka #neuropa #4konserwy #warszawa #torun #poznan #gdansk #krakow #wroclaw

Przyszłość spawalnictwa tak…

Przyszłość spawalnictwa tak właśnie wygląda, od dawna tak jest na zachodzie – koszty w dół.

Biznes się opłaca jak masz długoterminowo tanich debili bez widoku na podwyżkę – bo jak inaczej konkurować ceną? Spawacz nie produkuje torebek które wciśnie instagramowym modelkom w cenie premium tylko jego robota bierze udział w przetargu gdzie wygrywa najtańszy który zrobi jako-tako.
#pracaspawaczamnieprzeistacza #spawanie #firma #biznes #pracbaza

Jak ci zaczną wymagać to sie ściągnie z kambodży i indii – najważniejsze żeby byli pomieszani i niezorganizowani (gdyby ktoś pytał skąd ciśnienie na multikulti w eu)

W przypadku spawaczy jest jeszcze łatwiej bo nie musi znać żadnego języka bo wszystko sie spawa tak samo – przyprowadzasz gościa na miejsce i pracuje od strzała tak jak na obrazku #rysunektechniczny

Jedyne co musi rozumieć to:
Za mało
Nadgodziny
Szybciej

( ͡° ͜ʖ ͡°)

Mireczki, ostatnio…

Mireczki, ostatnio zauważyłem, że ludzie pracujący w różnego rodzaju usługach stali się ostatnio dużo milsi.

#karyna pracująca w żabce przestała być zblazowana i zaczełą się uśmiechać.
Pracownicy salonów z #samochody zaczeli mówić klientom dzieńdobry.
#januszebiznesu turystyki nad Bałtykiem zaczęli się godzić na pobyty krótsze niż tydzień w sezonie.
#programista15k przestał jojczyć, że w kuchniach brakuje mleka migdałowego oraz lodówek z zimnym piwem.
Deweloperzy sprzedający #nieruchomosci, przestali traktować klientów jak śmieci, zaczeli do nich nawet wydzwaniać.
#fachofcy przestali jęczeć, że im się nie opłaca przyjeżdżać do drobnych napraw, biorą zlecenia jak leci.
#korpobitch w #korposwiat przestały być leniwe, zaczeły zapierdalać.

Ten #kryzys uświadomił wszystkim, że #kapitalizm który rozbujaliśmy przez ostatnie 30 lat nie jest kuloodporny i że czasami trzeba się bardzo mocno starać, bo można stracić zarobek jaki by on nie był.

Chyba pierwszy raz po upadku #komunizm, ludzie doznali takiego szoku, że zaczeli się bać o swoją pracę i przez to zaczeli się bardziej starać a mniej narzekać.

Myślę, że ta cała #pandemia na dłuższą metę sprawi, że nasze #spoleczenstwo będzie lepsze, bo zawsze z tyłu głowy będzie ta myśl, że to się może kiedyś powtórzyć.

Takie schłodzenie było widocznie potrzebne szczególnie w naszym pięknym kraju, #homosovieticus naszego narodu uchodzi coraz mocniej i przybliża nas do standardów zachodnich.

#koronawirus #ekonomia #inwestycje #gospodarka #pieniadze #polska #przemyslenia #biznes

Tanajno od wielu lat usiłował…

Tanajno od wielu lat usiłował dostać się do koryta, Warszawiaków nie przekonała nawet wizja hawajskiej dla każdego z nich.
Może hawajska ich odstraszyła, trzeba było zaproponować burgera.
2003 – PO
2010 – związany z Ruchem Palikota
2015 – Demokracja Bezpośrednia
2015 – start z listy Kukiz ’15
2018 – został pełnomocnikiem wyborczym KWW Odkorkujemy Warszawę. RiGCz. Tanajno. Hawajska+
2020 – kandydat na prezydenta Polski
2020 – x – partia Strajk Przedsiębiorców
Działalność jako przedsiębiorca – jest członkiem zarządu kilku gówno spółek od SEO, czytaj naciąga na usługi. W latach 90 był udziałowcem (ale nie właścicielem) spółki Sferis (sklep z komputerami). Nie założył nigdy własnego biznesu, zawsze był jakimś udziałowcem. Przedsiębiorca z niego z dupy, nie ma żadnych osiągnięć na tym polu. Więcej osiągnięć ma ten „Walczący dziennikarz” na prochach xD
Paweł Tanajno znany jest również ze szkalowania papieża w internecie xD
#polityka #biznes #bekaztanajno #strajkprzedsiebiorcow

EGO I WIARA W MARKETING –…

EGO I WIARA W MARKETING – CASE STUDY

Co jakiś czas odzywa się do mnie stary znajomy albo znajoma i zaprasza na spotkanie, oczywiście w sprawach biznesowych.

Jestem gościem z zasadami dlatego zasadniczo alkoholu i kobiet nie odmawiam.
„Mam pomysł na biznes, zrób mi fejsbuka i całą resztę” – słyszę widząc w oczach rozmówcy pasję i nadzieję.

Oto oni. Młodzi, otwarci, nowocześni. Wierzący w potęgę w mediów społecznościowych czują, że klienci są tuż za rogiem. Wiedzą, że nie może się nie udać. Po co tyrać na etacie, jak można zostać łatwo własnym szefem. Bywa, że ubijamy interes, jednak najczęściej okazuje się, że trzeba popracować nad obsługą klienta, stroną internetową, produktem, a dopiero potem (jeżeli w ogóle) zabrać się za aspekty reklamowe.

Wtedy pojawia się rozczarowanie. Ale jak to? Ja chce billboardy, content, spot reklamowy. Musimy robić facebooka, insta, resztę z czasem się poprawi. Nauczyłem się, że reklama wszystkiego nie załatwi i albo opracujemy procesy, drogę albo rozmówca szuka kogoś innego, kto obieca powie, że jego wizja ma sens, a potem na niej zarobi.

Tak to już jest, że im mniejsza firma, tym bardziej jej funkcjonowanie odzwierciedla charakter twórcy, co nie zawsze pozytywnie wpływa na jej działanie. Jeżeli szefem startupu jest poukłada babka z zasadami inaczej funkcjonuje niż firma chodzącego w chmurach wielbiciela starbucksa. O tym jednak innym razem.

Dzisiaj za to pogadamy od czego zacząć reklamę, niezależnie czy chcesz sadzić tulipany czy sprzedawać rukolę typom w rurkach.

Gdy powstaje nowa firma rynek to czuje. Odzywa się wiele agencji oferując nowej firmie cuda na kiju pod płaszczykiem seo, sem, budowania wizerunku czy innych bzdetów, które są istotne, ale nie w tym momencie. Dobre agencje chcą budować relacje z klientem, inne chcą po prostu go wydoić, widząc naiwniaka, który da sobie wcisnąć wszystko. 5000 zł na logotyp, 500 zł na ulotki, 300 zł na wizytówki, bo co to za firma bez wizytówki. Pan tego potrzebuje, bo musi pan się wyróżnić na rynku – mówi pani z agencji reklamowej, do zapatrzonego w nią idealisty.

Prawda jest inna.

W początkującym biznesem najważniejsze nie są wcale ważne ładne posty, logotyp, fajny content i tylko… sprzedaż. Duże firmy różnią się od małych rybek tym, że dokładnie liczą i na podstawie tego podejmują decyzje czy działać dalej czy ogłosić upadłość.

IDEALIZM I PASJA W BIZNESIE?

Tak, są istotne, ale twoich rachunków nie zapłacą. Nie musisz od razu zakładać wege baru, by ludzie dowiedzieli sie jakie masz poglądy. Szerzyć swoje idee możesz w czasie wolnym, na pewno wyjdzie taniej i bez nerwów. Wbrew trenerom personalnym pasja nie jest najważniejsza w biznesie, tylko to, abyś z niego żył, a gdy to się nie uda to przynajmniej nie skończył z długami.

Dlatego zanim ruszysz z kampanią krajową i władujesz oszczędności życia pamiętaj, aby sprawdzić dobrze swój produkt. Wyjdź z piwnicy i rusz do znajomych czy pani z warzywniaka, gdziekolwiek, gdzie niskim kosztem sprawdzisz jak rynek reaguje na twoje innowacje. Sprzedaj osobiście 10, 20, 50 produktu sztuk zanim zainwestujesz JEDNĄ złotówkę w reklamę. Ale jak to? Bez internetu, managera reklam, contentu? W 2020 ROKU?

TAK TO
Jeśli twoich skarbów nie będą chcieli kupić ludzie, którzy mają do Ciebie zaufanie to skąd przeświadczenie, że obcy kupią? Bo zrobisz ładną fotkę na insta? Obca osoba to taki sam klient jak twój znajomy, ale nie zna Cię i nie ufa, trudniej zdobyć jego opinię, niż Andrzeja, do którego masz telefon pod ręką.

MATKA BOSKA INNOWACYJNA
Dziwnym trafem przedsiębiorcy, którzy chcą sprzedawać innowacyjne produkty najczęściej nie potrafią sprzedawać zwykłych produktów. Wszyscy robią startupy, co tydzień jest informacja o nowej baterii, nowym grafenie czy startupie w branży informatycznej. Tylko zwykle po roku o większości z tych promowanych innowacji słuch ginie.

Nie zmienia to faktu, że innowacja kusi. Ludzie wychodzą z założenia, że boska iskra dała im coś, co zmieni rynek, a klient rzuci się do stóp. Dodatkowo w internecie przeczytają strategię błękitnego oceanu i już wiedzą, że złota nisza czeka. Nie przetestują jednak produktu, będą go kisić w piwnicy w obawie przed konkurencją i inwestując swoje, albo co gorsza cudzie pieniądze, a potem z pełnym magazynem towaru wyskoczą jak Filip z konopii informując rynek o tym, jak bardzo są zajebiści.

Tymczasem wg raportu z CB INSIGHTS głównym powodem upadania małych firm jest to…że oferowane przez nich usługi nie odpowiadają na potrzeby rynku. Zanim zostaniesz kolejnym Jobsem długa droga przed tobą. Kup wino, siądź z żoną, kochanką czy kimkolwiek, komu twój pomysł się nie podoba i spróbuj tę osobę przekonać do swojego pomysłu. W najgorszym wypadku czeka Cię spanie na kanapie i ciche dni. W najlepszym unikniesz komornika, bo wybijesz sobie bzdury z głowy. Potem powtórz to badanie przy 10 kolejnych osobach, które odzwierciedlają grupę przyszłych klientów.

Głównym wrogiem ambitnego przedsiębiorcy nie jest wcale Państwo, które codziennie odbiera smak życia, tylko ego. Gderliwa żona, która niszczy twoje marzenia o zarabianiu na tym, co kochasz przypomina klienta bardziej niż myślisz. Klient tak samo jak ona będzie Cię krytykować, będzie miał wątpliwości, a Twoim zakichanym obowiązkiem jest słuchać i odpowiadać na pytania. W przeciwnym wypadku druga strona znajdzie kogoś innego, kto zaspokoi jej potrzeby czy to konsumenckie czy te drugie. Na końcu za to wszystko i tak zapłacisz Ty, a oni sobie jakość poradzą.

Filarem mocnych marek niezależnie od tego, czy prowadzą hodowle jedwabników, czy sprzedają krany, z których leci Johny Walker nie jest reklama, marketing i ładne obrazki tylko prosta komunikacja z klientem. Slogany reklamowe, kampanie wiralowe, bycie śmieszkiem na portalu ze śmiesznymi obrazkami nic Ci nie da jeżeli olejesz tego, kto ma twój produkt kupić.

Wiele biznesów dało by się naprawić, gdyby ich twórcy umieli przyznać się do błędów i próbowali dostosować produkt do oczekiwań, a nie żyli marzeniami, że sprzedają cuda na patyku, które zbawią świat. Świat nie zawsze chce tego zbawienia, a historia pokazuje, że mesjasze przeważnie kończyli na krzyżu albo gorzej.

Gdy biznes nie idzie to może trzeba poprawić obsługę klienta, jakość produktu, a nie tylko status na facebooku czy pakiet reklam. Ze wszystkich stron bije jednak inny przekaz

„Idź spełniaj marzenia, rób swoje, nie słuchaj innych, musisz wierzyć”
EHKM…NIE

Wierzyć to Ty możesz w kosmitów albo wierność żony, a w biznesie musisz mierzyć i mierzalnych danych.
Najwięksi producenci filmowi przed wypuszczeniem filmu do kina zaczynają od szerokich testów. Na długie miesiące przed oficjalną premierą organizują zamknięte pokazy dla przedstawicieli potencjalnych grup docelowych. Badają ich reakcje, odczucia, zbierają głosy. Tam nie ma sentymentów, są słupki, tabelki i jeżeli film zbiera złe opinie na testach idzie do kasacji albo kręcą dodatkowe ujęcia i przemontowujący całość, by lepiej się dopasować.

Avengers: Koniec gry, najbardziej kasowy film w historii jest tego najlepszym przykładem, podobnie jak wszystkie inne hity Marvela po wstępnych pokazach dla grup testowych przechodził etap dokrętek, by jeszcze bardziej trafić w gusta typowego odbiorcy.

„Dom z Papieru” był gniotem hiszpańskiej telewizji, miał gorszą oglądalność na rodzimym rynku niż inne hiszpańskie seriale, ale gdy Netflix go kupił przemontował, skrócił odcinki i mamy to, co mamy.

Jeden z bardziej oglądanych seriali w historii Netflixa. Czy jest dobry to inna kwestia, ale niezaprzeczalnie sukces zapewnia dopasowaniu go do rynku. Walidacja produktu jest ważniejsza od całego marketingowego bełkotu czy długich nóg sekretarki agencji, która Cię obsługuje. Gdy zrobisz produkt i sprzedaż go ludziom, których znasz to niewielkim kosztem zderzysz ideę z rynkiem.

Nawet jak nie dojdzie do transakcji to przynajmniej otrzymasz więcej wartościowych informacji na temat potrzeb rynku niż z najładniejszego raportu agencji, która „wyprofiluje Ci klienta” za 999zł. Jeszcze się nie urodził taki, który zrobił coś idealnie od początku, ale wielu żyje lata sądząc, że idealni są od urodzenia. Pierwsza wersja produktu jest ostateczną jedynie wtedy, gdy doprowadzi zapatrzonego w nią twórcę do upadłości.

I tu dochodzimy do momentu, którego wielu idealistów nie lubi, a jest kluczowy by robić biznes profesjonalnie.

UMOWA NA PIŚMIE, Z SAMYM SOBĄ

Zaczynając przygodę z dowolnym projektem, ustalmy sobie dla własnego zdrowia ramy, które będą testem naszego produktu. Czasowe i finansowe, z rozwojem firmy zbieramy koszty, wydatki, wszystko, co biznes od nas zabrał. Łącząc to listą oczekiwań, dochodów, pozycji na rynku pojawia się przed nami obraz tego czym nasza firma ma być i co jej przyświeca.
Granice będą sygnałem rozsądku, że to robimy nie ma sensu. Te elementy mogą się zmieniać, ewoluować, albo muszą być z nami od początku by determinować nasz biznes i jego rozwój.

Gdy przyjdzie dzień próby na podstawie zysków i strat, założeń i realiów ocenimy rzeczowo czy zamykać firmę czy jechać dalej. W przeciwnym działając na czuja zawsze będziemy się miotać pod wpływem emocji. A emocje nas mylą, dają złudną nadzieję, doprowadzają do ruiny, zwłaszcza tam gdzie nie ma już nadziei. Desperacja pociągnęła wielu ludzi na dno i rzadko kiedy się opłaca.

Bez podejmowania decyzji na chłodno nie czeka nas sen o biznesie tylko ckliwa telenowela z nami w roli głównej.

===== SYMULACJA TWOJEGO STARTUPU ========

Młody Mirek otwiera wymarzoną firmę! Mama dumna, wszyscy gratulują, tylko ta głupia żona, wieczna materialistka ciągle krytykuje, ale nie będzie mu przecież mówiła, co ma robić. On jest jednak facetem z zajebiście silną psychiką, oglądał webinar motywacyjny, więc wie, co to biznes. Otwiera firmę i działa. Wizytówki, spotkania, status na facebooku. Po jakimś czasie orientuje się jednak, że klienci są, ale nie u niego tylko u konkurencji.

Obiecywane profity jakie miało przynieść to całe SEO i inne zaklęcia marketingowe jakoś się nie sprawdzają, a agencja zapewnia, że na to trzeba czasu. Przy pierwszych rachunkach i fakturach pojawiają się pierwsze wątpliwości. Mirka biznes nie wygląda tak jak obiecywali na szkoleniu motywacyjnym.

Pierwszy raz zastanawia się, czy to wszystko ma sens. Patrzy jednak za siebie, widzi, że sporo zainwestował i trzeba to ciągnąć do końca, chociaż tego nie czuje. Bierze głęboki oddech i wkłada jeszcze trochę oszczędności w reklamę, marketing, ale mimo to zyski ledwo pokrywają koszty. Idzie z kolegami na piwo i opowiada im, że nie idzie dobrze.

Koledzy mówią to, co chciał usłyszeć:
„dasz radę, będzie lepiej, nie poddawaj się”

Mirek zaciska zęby i próbuje dalej. Tu niezapłacona faktura za lokal, tam inne rachunki, tu jeszcze jeden debecik. Coraz gorzej śpi, z żoną już nie rozmawia. Po jakimś czasie nie ma ani kasy ani żony i wraca do okropnego szefa złodzieja, rozumiejąc teraz, że prowadzenie tego biznesu to nie taka prosta sprawa.

JAKI MORAŁ Z TEJ BAJKI?

Podejście romantyczne w biznesie to bullshit i ściema.
Nawet najlepszy biznes może nie wypalić, zdarza się. Rzecz w tym, że zwykle nie przypomina to kraksy samochodowej, która dzieje się nagle i zaskakuje wszystkich. Upadek wygląda jak zatapianie Tytanica, wydarzenie, którego liczbę ofiar można by ograniczyć dobrym planowaniem.

DAMAGE CONTROL to właśnie proces minimalizowania strat i kalkulowania ryzyka do którego was gorąco zachęcam.. Pozwala on bawić się w startupy, próbować innowacji, ale na waszych warunkach, założeniach, bez podejścia emocjonalnego.

Romantyczny to powinieneś być w sypialni, a nie prowadząc projekty, od których zależy Twoje życie.

Dlatego życzę Wam, cokolwiek robicie i z kim, żebyście analitycznie oceniali swoje realizacje. Popełnianie błędów to normalna sprawa. Nie wszystko musi się udać, nie każdy biznes przynosi miliony, ale większości długów dałoby się uniknąć chowając ego w kieszeń i uczciwie przyznając, że to co robimy… po prostu nie wypaliło.

Życzę dużo zdrowia i zachęcam do dyskusji.

LINK do źródła z przypisami, filmami, zdjęciami do artykułu.

#likemedia tu będę czasem publikował treści związane z marketingiem, reklamą i biznesem, ale zawsze na luzie i bez lania wody o wychodzeniu ze strefy komfortu 🙂

#biznes #reklama #marketing #firma #startup

#anonimowemirkowyznania Już…

#anonimowemirkowyznania
Już się zaczyna podniecanie lewaków, że wielkie firmy zmieniają loga na tęczowe.

Większa skłonność (osób LGBT) do konsumpcji będąca efektem braku zobowiązań ze względu na brak rodziny i dzieci w połączeniu z nadmierną potrzebą kompensacji.

Dziękuje za uwagę.

#bekazlewactwa #konfederacja #lgbt #takaprawda #biznes

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5ecfd4120054036b426bc761
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt

pod koniec roku wyjdzie RTX…

pod koniec roku wyjdzie RTX 3080 TI. w normalnym panstwie dostalbym taka karte w ramach zasilku. musimy dazyc do takiego systemu, a nie pasc prywaciarzy w nieskonczonosc.
#takaprawda #biznes #konfederacja #bekazlewactwa #bekazpisu #ekonomia #nauka #gospodarka #neuropa #4konserwy #gry #komputery #pcmasterrace

co sadzicie o posiadaniu…

co sadzicie o posiadaniu przez jedna osobe wielu mieszkan i domow? zastanawiam sie, jak sie zapatrujecie na ten problem. chodzi zarowno o flipperow, jak i majetne osoby posiadajace duza liczbe nieruchomosci, ktore potem wynajmuja, badz rozdzielaja pomiedzy dzieci itp itd
uwazam, ze powinno byc to panstwowo ograniczone. nie moze byc tak, ze jedna osoba posiada np 10 mieszkan i 3 domy, a druga nie ma nawet na wynajem czegos wiecej, niz kawalerka. panstwo powinno rozwiazywac tego typu problemy i nierownosci. warte przemyslenia bylby jednak mechanizmy to umozliwajace, czy to przez zakaz posiadania przez dana osobe(ale takze jej najblizsza rodzine. nie moze byc tak, ze pan biznesmen zapisuje cos na zone i tym samym robi sobie kpine z prawa) wielu nieruchomosci, czy tez stworzenie odpowiedniego prawa podatkowego.
takie rozwiazanie byloby godne i sprawiedliwe, a mieszkancy popularnych turystycznie miast zostaliby uwolnieni od problemu wynajomowania mieszkan glosnym turystom, ktorzy utrudnialiby codzienne zycie.

#takaprawda #biznes #konfederacja #bekazlewactwa #bekazpisu #ekonomia #nauka #gospodarka #neuropa #4konserwy #warszawa #torun #poznan #gdansk #krakow #wroclaw

Rakieta nośna LauncherOne po…

Rakieta nośna LauncherOne po zrzucie z samolotu-nosiciela zawiodła i nie osiągnęła orbity.

Więcej, link do znaleziska: Pierwszy start rakiety Virgin Orbit nie udał się

Ciekawe? Dziękuję Ci za wykop!

#kosmos #ciekawostki #aircraftboners #usa #gruparatowaniapoziomu #biznes #lotnictwo #samoloty #startyrakiet #kosmiczneinfo #kosmicznapropaganda #elonmusk

pensja maksymalna w Polsce to…

pensja maksymalna w Polsce to powinno byc 7k na reke. wszystko powyzej powinno byc zabierane przez panstwo w podatkach i sprawiedliwie redystrybuowane. Panstwo powinno miec prawo, by zabrac Kowalskiemu i dac Wisniewskiemu. Jest to naturalne i sprawiedliwe. nie moze byc tak, ze jedna osoba gnije na minimalnej, a druga zarabia 50k miesiecznie.trzeba skonczyc z ta patologia.
#takaprawda #programista15k #biznes #programowanie #konfederacja #bekazlewactwa #bekazpisu #ekonomia #nauka #gospodarka #neuropa #4konserwy

Poszukuję oszustów z portalu…

Poszukuję oszustów z portalu Wykop.pl
W marcu oszukali mnie że Euro dobije bardzo szybko do 6zł w najbliższych miesiącach! Byli tego tak pewni że wyśmiewali się z ludzi którzy sprzedali za 4.5 i wszystkich traktowali z góry. Mam nadzieję że się ujawnicie sami!

#gielda #waluta #biznes #heheszki #gownowpis

No jak tam? xD Dalej uważacie…

No jak tam? xD
Dalej uważacie że wprowadzenie stanu klęski żywiołowej byłoby złym pomysłem? Postraszyli was zagranicznymi firmami i wydymali was na kasę xD Dali wam jakieś ochłapy z śmiesznej tarczy.
A tak to w ramach odszkodowania dostalibyście więcej i przyspieszyło by to rozpad pisowskiego kołchozu xD

#bekazpis #4konserwy #neuropa #przedsiebiorczosc #biznes #firma #konfederacja #koronawirus

Mam taki zły nawyk jeszcze ze…

Mam taki zły nawyk jeszcze ze starych czasów, że raz na dzień wchodzę „przejrzeć” informacje na serwisach WP, ONET, czasem INTERIA. Jednakże wniosek nasuwa się taki, że po prostu marnuje na to czas, to wszystko jeden wielki ŚCIEK, nakręcanie afer, straszenie i informacje nic nie warte. Dlatego rozpoczynam #365dnichallenge bez ściekowych portali informacyjnych i mam zamiar przestać to przeglądać co najmniej przez najbliższy rok. Niech giną marne dziennikarzyny i gówno warte informacje. Kto dołącza niech plusuje i udostępnia info. dalej, gdzie się da, wiem, że wielu mirków ma podobne „nawyki”. Szanujmy się!

#biznes #koronawirus #polska

Murki planuje serię filmików…

Murki planuje serię filmików gdzie pokazuje strategie na forexa z drogich szkoleń w jakich miałem przyjemność brać udział. Co sądzicie? Oczywiście wszystko za free

Oczywiście po to by oszczędzić waszych łez i pieniędzy

#mlm #forex #biznes #januszebiznesu #rozwojosobistyznormikami

Parę słów na temat…

Parę słów na temat „niezależności” analiz i prognoz rynku nieruchomości, które czytamy codziennie w prasie.

Pan Bartosz Turek z HRE Investments, analityk rynku nieruchomości – przewija się praktycznie w połowie artykułów o cenach mieszkań jakie pojawiają się w głównych mediach.

Czy takie analizy i prognozy odnośnie cen mieszkań można uznać za obiektywne i niezależne? Popatrzmy kogo reprezentuje.

HRE Investments, spółka Heritage Real Estate której właścicielem i prezesem jest Michał Sapota, jeszcze niedawno prezes zarządzający Murapol S.A. największego dewelopera w kraju. Pan Michał obecnie jest jednym z największych inwestorów rynku nieruchomości. Inwestuje m. in. w budowę i sprzedaż mieszkań, firmy produkujące prefabrykaty do budowy, projektowanie budynków czy też mechanizmy finansowania inwestycji.
Jedym słowem, jest rekinem tego biznesu i jak sam przyznaje w wywiadach działa bardzo agresywnie.
https://www.forbes.pl/nieruchomosci/prezes-heritage-real-estate-investments-michal-sapota-wrocil-do-gry/hptrwbd

Podsumowując – skoro żyjesz ze sprzedaży czegoś, szukasz inwestorów i jednocześnie udzielasz się w mediach robiąc analizy i prognozy sprzedaży tego czegoś – to czy opublikowałbyś raport prognozujący że to coś stanieje i możesz zbiednieć?

#nieruchomosci #mieszkanie #inwestycje #kredythipoteczny #ekonomia #gospodarka #mieszkaniedeweloperskie #biznes #pieniadze

Jak wytłumaczyć młodemu…

Jak wytłumaczyć młodemu człowiekowi czym jest Januszex i jak go rozpoznać? Jakie są najprostsze symptomy firmy która jest Januszexem?
W życiu miałem mało wspólnego z januszexem ale z tego co widziałem to jest kilka cech które można wyróżnić
– małe pieniądze / ujowa umowa
– brak słownośći szefa lub zwierzchników
– brak środków czystości
– oszczędzanie na pracownikach
– brak premii od profitów pracy
A Wy co byście dopisali w oparciu o swoje doświadczenie zawodowe? #januszebiznesu #praca #biznes #przegryw

Największe spółki giełdowe w…

Największe spółki giełdowe w każdym województwie.

#polska #gielda #gpw #cdprojektred #biznes #mapporn

Tag autorski do obserwowania…

Tag autorski do obserwowania –> #techprawnik Jeśli chcesz być wołany do innych wpisów zaplusuj pierwszy komentarz

Jak zwolnić pracownika na umowie o dzieło? Odpowiem wprost – nie da się go zwolnić właściwie wcale i pewnie o tym nie miałeś pojęcia. To akurat częsty błąd w softwarehouse’ach, które zwalniają w ten sposób programistów bez konsultacji z prawnikiem. Nie ważne czy jesteś szefem, który „zwalnia” takich „pracowników” czy „pracownikiem”, którego firma „zwolniła” z Umowy o dzieło (UoD). W tym artykule piszę o tej i jeszcze paru innych różnicach pomiędzy umowami o dzieło, zleceniem i umową o pracę.

Zwalnianie
Zacznę z grubej rury, czyli od zwalniania. Między umowami o dzieło, zleceniem i o pracę są bardzo duże różnice w tym jak zwalnia się ludzi. I wbrew pozorom nie jest tak, że pracowników na tzw. śmieciówkach (dzieło i zlecenie) zwalnia się łatwo a osoby na umowie o pracę zwalnia się bardzo trudno. Patrząc z mojej praktyki wielu ludziom, zarówno szefom/przedsiębiorcom ale też pracownikom, wydaje się, że aby zwolnić człowieka na umowie o pracę trzeba o północy udać się w księżycową noc na rozstaje dróg, stanąć nago pod wisielczym drzewem i okręcić się trzy razy a następnie splunąć przez lewe ramię. Generalnie traktują oni taki proces jak czarną magię. Prawda jest taka, że łatwiej, dużo łatwiej, zwolnić człowieka na umowie o pracę niż tego samego pracownika na umowie o dzieło. W zasadzie w polskim prawie nie ma możliwości by zwolnić człowieka na umowie o dzieło.

Zlecenie i umowa o pracę
Jeśli miałbym jako prawnik stopniować poziom trudności w zwalnianiu to na pierwszym miejscu umieściłbym umowę zlecenia, tutaj faktycznie działa amerykańskie easy hire, easy fire. Człowiek przychodzi, otrzymuje wypowiedzenie a jutro nie pojawia się w pracy – done deal.

Na umowie o pracę najtrudniejszym elementem jest powiedzenie człowiekowi dlaczego go zwalniamy. Prawo wymaga by zwalniając powiedzieć pracownikowi „zwalniam Cię bo…”. I to „bo” musi być oczywiście zapisane na piśmie, z konkretnym powodem np. notoryczne spóźnienia. Wszystkie inne elementy formalne jak terminy, formułki itp., prawnik lub bardzo dobra kadrowa ogarną Ci to bez problemu. W umowie o pracę najcięższy jest element psychologiczny – nie umiemy jako ludzie mówić wprost innym ludziom co się nam w nich nie podoba.

Jak zwolnić na umowie o dzieło?
Na umowie o dzieło nie da się zwolnić pracownika. Więc jeśli chcesz zwolnić np. programistę to warto byś odpuścił bo nie jest to proste. Bierze się to stąd, że umowa o dzieło jest kontraktem o na konkretny projekt. Powiedzmy, że pracujesz z Klientem Agile’owo, w oparciu o SCRUM, i w ramach sprintu zapada decyzja Klienta, że to co już stworzył zespół jest dla niego wystarczające. Jeśli umowa była właśnie umową zwinną i pozwalała Klientowi zakończyć projekt w tym momencie to kończy się współpraca.

Problem w tym, że jeśli programista pracuje na umowie o dzieło, to są najprawdopodobniej zakontraktowany na np. 4 miesiące, bo tak oszacowałeś czas potrzebny na stworzenie konkretnego modułu przez tegoż programistę. Więc jeśli Klient zakończył projekt po dwóch miesiącach to już nie ma sensu by programista kontynuował prace nad zleconym mu modułem. Gdyby taka sytuacja miała miejsce z programistą na umowie o pracę czy zlecenia możesz go przesunąć do innego projektu a nawet zwolnić.

Perspektywa szefa
Przy umowie o dzieło taka sytuacja jest jednak problemem, bo tych umów co do zasady nie da się rozwiązać. Żeby zakończyć umowę o dzieło to, poza sytuacjami, że nie zostanie ona wykonana, to albo się dogadacie – proponujesz programiście aneks (porozumienie) do umowy, które ją skróci. On dostaje pieniądze a za to co już zrobił a twoja firma bierze kod.

Ale jeśli programista zna swoje prawa i przepisy może spokojnie powiedzieć, że chce całe wynagrodzenie, nawet za to czego nie zrobił. Ponieważ od umowy o dzieło można tylko odstąpić i trzeba wtedy wypłacić całe wynagrodzenie z umowy, nawet jeśli zrobiono tylko 10% kodu. Tej umowy nie można po prostu wypowiedzieć.

Jest jeszcze jedna opcja, można zwolnić programistę (a właściwie odstąpić od umowy z nim) jeśli jest tak po tyłach z pracami, kiedy wiesz, że nie ma szans by wyrobił się na umówiony deadline/ Tylko to trzeba umieć udowodnić.

Perspektywa programisty (i innych pracowników)
Ale to o czym napisałem działa też w drugą stronę, jeśli jesteś programistą, tudzież innym pracownikiem, i dostałeś lepszą pracę, za lepsze pieniądze, nie możesz przyjść do szefa i rzucić mu na stół wypowiedzenia. Skoro podpisałeś umowę o dzieło to musisz ją dokończyć i firma może Cię do tego zmusić. A jeśli projekt zostawisz rozgrzebany to może też pozwać Cię i zażądać pieniędzy, które musiała wydać na jego dokończenie po Twoim odejściu. Np. za programistę, który policzył sobie ekstra stawkę za wejście w cudzy projekt i ekspresowe tempo prac.

Plusem na umowie o dzieło jest to, że nie ma mowy by firma zabroniła Ci podjęcia pracy dla innej, równolegle z Twoją obecną pracą. To twoja sprawa czy pracujesz po godzinach dla nich. Każdy prawnik wie, że ważne jest czy dowieziesz kod w terminie.

Ok, jest jeden wyjątek – jeśli podpisałeś umowę o zakazie konkurencji (tzw. NCA) to może się okazać, że dla pewnych firm nie możesz pracować. Ale o tym przeczytasz w innym moim artykule.

Urlop? Nie ma mowy!
Poza zwalnianiem jest inna kwestia, która budzi częste zaskoczenie – urlop. Większość ludzi wie, że umowy różnią się tym ile można na nich zarobić, i na tym się ta wiedza kończy. Na umowie o pracę państwo zabierze dużą część w podatkach i składkach, na zleceniu może wziąć mniej a na dziele zabierze najmniej.

Ale często nie wiedzą jak wygląda urlop. Autentyczna sytuacja z mojej pracy. Do szefa firmy tworzącej oprogramowanie z którą współpracowałem, przyszedł programista na umowie o dzieło o stwierdził, że zwalnia się w trakcie projektu. Ponieważ miał umowę o dzieło, firma mogła go zmusić by został ale szef stwierdził, że go puszczą. Przygotowałem więc wszystkie dokumenty do podpisania ale nastąpił mały zgrzyt ponieważ programista zażądał jeszcze ekwiwalentu. Był bardzo zdziwiony tym, że na umowie o dzieło nie ma urlopu i nie dostanie ekwiwalentu za niewykorzystane dni wolne.

Urlop i wszystkie przywileje pracownika są tylko wtedy, gdy pracujesz na umowie o pracę. Na zleceniu czy dziele ich po prostu nie masz ale masz coś innego, o czym w następnym akapicie.

Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem
Szefowie bardzo często nie wiedzą, że człowieka na umowie zleceni czy umowie o dzieło nie da się zmusić by przyszedł do pracy.I zawsze kiedy o tym mówię jest to dla nich szokujące, pewnie dlatego, że jestem pierwszym prawnikiem z którym o tym rozmawiali..

Gdzie pracujesz?
Jeśli jestem programistą i tworzysz kod to nie ma znaczenia czy piszesz go w kawiarni, u siebie w domu, czy na Bahamach. Firma nie mam możliwości by zmusić Cię do przyjścia do biura. Jeśli jesteś szefem i chcesz narzucić by programista na umowie o dzieło przyszedł do pracy to lepiej tego nie rób – ryzykujesz, że dzieło zamieni się w umowę o pracę.

Kiedy pracujesz?
Poza tym firmy, często nie wiedzą, że na umowie o dzieło czy zleceniu nie mogą narzucać grafiku. To są umowy, w których nie ma znaczenia czy kod powstaje między 8.00 a 16.00 w biurze czy od 22.00 do 4.00, to jest swobodna decyzja programisty, nie jest to sprawa firmy, która go zatrudnia.

Nawet przy umowie zlecenia nie da się tak po prostu powiedzieć „jutro o 6.30 w biurze”. Człowiek na umowie zlecenia czy dziele może swobodnie powiedzieć „nie, nie przyjdę”. Jedyną umową, na której można narzucać grafik, przy której można ściągnąć pracownika na 6.30 do pracy bo jest ważne spotkanie, jest umowa o pracę. Paradoksalnie, na tej umowie firma ma znacznie większą kontrolę nad czasem pracy i momentem jej wykonywania. Może nawet narzucić przyjście do pracy w niedzielę.

Nad osobami na umowie zlecenia czy dzieło firma tak naprawdę nie ma żadnej kontroli, Ci ludzie mają dowozić efekty a gdzie i kiedy to robią jest tylko ich sprawą.

Formalizm?
Tutaj również Cię zaskoczę, pewnie uważasz, że przy umowie o pracę jest bardzo dużo formalizmu a umowy zlecenia czy dzieło są lżejsze. Jako prawnik mogę powiedzieć, że jest kompletnie odwrotnie. Najkrótsze umowy., które piszę to umowy o pracę. Jestem w stanie taką umowę zmieścić na 3/4 strony A4, czcionką 12 i z dużym światłem, ponieważ wszystko, czego do takiej umowy potrzebuję mam w OWU – Kodeksie Pracy. Wszystkie terminy, obowiązki, zasady itd. są tam opisane więc nie muszę ich wpisywać do umowy.

Przy umowie o pracę nie muszę tworzyć długiej umowy – mogę ściągnąć pracownika z urlopu. Przy zleceniu trzeba to dobrze sformułować i wpisać do umowy, na umowie o dzieło nie ma takiej opcji. Jeśli pracownika na dziele czy zleceniu mówi, że go nie ma od 1 do 15 to go nie ma i nie musi odbierać telefonu.Przy umowie o pracę musi.

Właśnie przez ten źle rozumiany luz w umowach o dzieło czy zlecenia trzeba na nie poświęci znacznie więcej czasu i wysiłku. Są to umowy, które potrafią być naprawdę spore. Choćby NDA (umowa o zachowaniu poufności) – jeśli masz pracownika to zgodnie z art. 100 Kodeksu Pracy ma trzymać informacje w poufności.Na dziele czy zleceniu trzeba podpisać konkretną umowę inaczej nie chronisz swoich tajemnic.

O co powinieneś zadbać w swojej umowie?
Jeśli jesteś programistą, QA, PM itd. na umowie o dzieło lub zlecenia i nie napiszesz w niej co chcesz mieć to tego nie dostaniesz. Jeśli nie wpiszesz do umowy, że firma ma Ci dać nowego MacBooka w kolorze silvergray to nie tylko go nie dostaniesz ale musisz też pracować na swoim prywatnym sprzęcie.

Jeśli jesteś szefem i nie zapisałeś w umowie zlecenia co tygodniowego feedbacku w piątek o 9.00 to programista nie musi Ci go dawać. Jak czegoś nie ma w umowie to to się nie dzieje. Jest cała masa rzeczy, które muszą zostać wpisane do umowy i zrobione dobrze, najlepiej z prawnikiem, żeby się nagle nie okazało, że jest problem.

W źle napisanej umowie o dzieło możesz nie dostać praw do kodu, pomimo, że zapłaciłeś programiście. Dla Klienta to może być powód by Ci nie zapłacić. Smaczków i niuansów jest więcej, dlatego dobrze napisana umowa o dzieło czy zlecenia może mieć kilkanaście a nawet kilkadziesiąt stron – umowa z wszystkim czego potrzeba + poufność (NDA) + zakaz konkurencji (NCA). A jeszcze przy umowie o dzieło musisz podpisywać ją na nowo przy każdym kolejnym projekcie co tylko zwiększa ilość dokumentów. Umowa o dzieło ma sporo pułapek, może się nawet okazać umową o pracę.

Czy dzieło jest dla każdego?
Na zakończenie, napiszę Ci, że nie każdy może pracować na umowie o dzieło. SCRUM Master czy Project Manager nie może, ich praca polega na świadczeniu usługi więc w grę wchodzi tylko zlecenie lub umowa o pracę. Na dziele może pracować programista a częściowo DevOps.

Moje wpisy są też dostępne na Blogu TechPrawnika (z RSS), kanale YouTube (TechPrawnik oczywiście 😉 i jako podcast (na razie Spotify, czekam na weryfikację w ramach Apple Podcast).

#gruparatowaniapoziomu #biznes #firma #it #pracbaza #programowanie

Prywaciarzu, niebracie…

Prywaciarzu, niebracie ministra, posła i innego pociotka szychy z PiS, pamiętaj, że nikt ci tak nie pomoże, jak pisowska władza:

Przedsiębiorcy nie dostają pieniędzy z tarczy finansowej PFR. „Błąd w systemie”

Pisowskie państwo w praktyce – tysiące przedsiębiorców, choć spełniają kryteria, nie dostało ani złotówki z tarczy finansowej. „Dostałem odmowę, bo jak podano w uzasadnieniu, nie spełniam warunków ustawy o VAT. Tyle że ja VAT-owcem nie jestem! Nie wiem więc, skąd ta odmowa i skąd takie uzasadnienie”

– Nie jestem VAT-owcem, miałem jedynie VAT-EU, z którego już zostałem wykreślony. Pieniędzy z tarczy mi odmówiono. Czy ktoś wie, co mogę zrobić? Do US i ZUS dzwoniłem – i potwierdzili, że wszystko mam w dokumentach w porządku. Gdy pytam PFR, dlaczego mi odmawiają, pani na infolinii przyznaje, że sama nie wie – to z kolei pan Andrzej, przedsiębiorca z Mazowsza.

Skąd problem?

Oskar Możdżyń, prawnik z portalu MaszPrawo.org.pl, wyjaśnia, że wszystkiemu winny jest system komputerowy Polskiego Funduszu Rozwoju, który odpowiada za zbieranie wniosków z tarczy finansowej.

– Okazuje się, że przedsiębiorca, który wcześniej był płatnikiem VAT, ale obecnie już nim nie jest, bo na przykład zmienił branżę, jest dla systemu jedną wielką niewiadomą. System PFR nie radzi sobie bowiem z sytuacjami zmian w przedsiębiorstwie. Nie rozumie tego, że ktoś mógł być podatnikiem VAT, ale przestał nim być, i dlatego wniosek o subwencję automatycznie odrzuca – mówi Oskar Możdżyń, który sam ma dwóch klientów przedsiębiorców, którym z tego powodu odmówiono pomocy.

– A wie pan, co w tym wszystkim jest najgorsze? Gdy ci przedsiębiorcy dzwonią do PFR z pytaniami, co mają robić, nikt nie potrafi im na nie odpowiedzieć. Rząd nie reaguje, a ludzie nie wiedzą, co robić.

https://www.wykop.pl/link/5509155/przedsiebiorcy-nie-dostaja-pieniedzy-z-tarczy-finansowej-pfr-blad-w-systemie/

#polska #biznes #pieniadze #gospodarka #bekazpisu #dojnazmiana #neuropa

Protest przedsiębiorców w…

Protest przedsiębiorców w Warszawie. Policja użyła gazu łzawiącego

Jak używała na marszach niepodległości to się śmialiście. Jeśli ktoś podzielił społeczeństwo, to na pewno nie PiS. Pokolenie komunistów vs pokolenie AK to sprawa ciągnąca się od końca wojny.

gazem leszcze dostały i płaczą XD dlatego lepiej wyjedźcie do krajów, które uważacie za lepsze. Przeszłość waszych rodzin i wasi przodkowie nie ma nic wspólnego z polskim patriotyzmem. A na waszą propagandę nie znajdą się głupcy. kod i obywateli rp, można nazwać nawet protestem patriotów (tak jak teraz niby przedsiębiorców), ale z rzeczywistością ma to tyle wspólnego, że kał pod inną nazwą śmierdzi tak samo

#koronawirus #neuropa #konfederacja #protest #warszawa #biznes #4konserwy