Pozwolę sobie przytoczyć…

Pozwolę sobie przytoczyć jedna z tych historii, o której nie wiadomi, czy rzeczywiście miała miejsce, czy może to kolejna z tych sławnych URBAN LEGEND, i której wersje miały swoje odpowiedniki w każdym mieście 😀

Wiele lat temu,na Uniwerku w jednym z większych polskich miast, pracował sobie Pan Woźny. Znudzony swoim zywotem i marnym zarobkami ów Pan Woźny wpadł na genialny w swojej prostocie pomysł jak by tu zarobić trochę gotóweczki nie wysilając się przy tym zbytnio. Należy tu wspomnieć, że historia ta rozgrywa się w czasach, kiedy to na przyjęciu na studia decydowały egzaminy wstępne, jest to tu bardzo istotny szczegół
Tak więc Pan Woźny, wielokrotnie widując zapłakane twarze niedoszłych studentów, którzy bez skutku szukali swoich nazwisk na kartkach z napisem „Lista Studentów przyjętych na…” pomyślał, że warto takim biedakom pomóc. Wszak Pan Woźny, znany i lubiany kawalarz, erudyta i filantrop, mógłby skorzystać ze swoich szerokich znajomości wśród kadry pedagogicznej Uniwerku i za odpowiednią „przysługę” szepnąć na uszku, żeby Pan Profesor bardziej życzliwym okiem patrzył na testy pewnych osób. Jak pomyślał tak też zrobił!
W mieście poszła plotka, że Pan Woźny, za symboliczne 1000zł, jest w stanie wpłynąć odpowiednio na wyniki egzaminów, co oczywiście znacząco podnosi szansę danego delikwenta na rozpoczęcie w niedługim czasie nauki na jego wymarzonym kierunku. Żeby żadna z osób korzystających z jego usług nie czuła się pokrzywdzona Pan Woźny, z natury honorowy człowiek, zaznaczył, że dużo zależy od kaprysów „osób decyzyjnych” no i nie zawsze musi się udać. Ale wtedy następuje zwrot całej wpłaconej kwoty, co do ostatniego grosza. No uczciwy układ, nie da się ukryć.
Oczywiście chętnych mnóstwo! A bo i czasy były takie, że zaczął się ten cały bum na bycie magistrę inżynierę. Więc Pan Woźny inkasował tysiaczka za tysiaczkiem. Zarówno od tych zdolnych i ambitnych, którzy płacili dla świętego spokoju i lepszego snu, jak i od tych troszkę leniwych, którzy wybrali drogę na skróty.
No więc jak już wszyscy chętni wpłacili ciężko zarobione pieniążki swoich rodziców, nasz Pan Woźny wdrażał w życie swój plan i…..

pokaż spoiler sadzał swoje zapocone dupsko przed telewizorem w uniwersyteckiej kanciapie i nie robił zupełnie nic!

pokaż spoiler Pan Woźny czekał sobie spokojnie do ogłoszenia wyników.Wtedy brał listę swoich klientów i elegancko sprawdzał kto z tej listy dostał się na studia a kto nie. I do szczęśliwców dzwonił, żeby przekazać informację, że misja się powiodła, a do pechowców, żeby umówić się na zwrot kasy. Oczywiście szczęśliwcy dziękowali po wielokroć za jakże owocną współpracę, a pechowcy za dobre chęci i od razu pytali, czy mogą spróbować za rok 😀

A Pan Woźny przez kilka kolejnych lat w taki oto sposób dorobił się ładnej sumki.
Do czasu,kiedy któryś ze studentów, korzystający z jego usług kolejny rok z rzędu, oczywiście nieskutecznie, postanowił pożalić się władzom uczelni 🙂

#biznes #urbanlegends #takbyloniezmyslam #bekazpodludzi #heheszki #zlotyinteres

Comments are closed.